Między 12 czerwca, a 13 lipca 2014 roku wszyscy damy się porwać Sambie. Brazylijski taniec, piękne kobiety, słońce i futbol w najlepszym wykonaniu to wszystko, co przyniesie nam najbliższy Mundial. Już teraz pewne jest, że będzie to wielka, fantastyczna impreza z gorącą atmosferą!
Tym razem Mistrzostwa Świata po prostu nie mogą się nie udać. Choćby stadiony były niedokończone, a kibicom nie zapewniono by odpowiednich środków bezpieczeństwa czy ogromnej ilości pięciogwiazdkowych hotelów to nikt nie zwróci na to uwagi. W końcu zostaniemy przeniesieni w miejsce magiczne, miejsce w którym piłkę kopie się i odbija będąc już w brzuchu matki. Żaden inny kraj przecież w ostatnich kilkudziesięciu latach nie wydał na świat tylu fantastycznych piłkarzy. Wystarczy wspomnieć tylko tych z ostatnich lat: Bebeto, Romario, Ronaldo, Ronaldinho, czy w końcu wciąż będący na topie Oscar i Neymar. Na przykładzie tego ostatniego możemy też zaobserwować jak bardzo zmienia się cała Brazylia, a także mentalność jej mieszkańców. Jeszcze do niedawna taki talent od razu sprzedany byłby do Europy. Teraz Neymar może wybierać, bo w coraz lepiej funkcjonującej gospodarczo ojczyźnie też ma szansę na godne życie dzięki kopaniu piłki. Pamiętajmy, że cała siła tamtejszego futbolu w dużej mierze brała się z biedy. Wszyscy chyba słyszeliśmy dosyć dramatyczne opowieści o Rivaldo, który przez ubóstwo i brak odpowiedniej żywności stracił zęby albo o Ronaldinho dryblującym z psem, tak by ten nie przegryzł mu jedynej piłki na jaką było stać jego rodzinę. Kiedyś dla tych chłopaków wyjazd w bogatsze rejony świata był jedyną szansą na lepsze życie. Teraz to się zmieniło, powstało więc zagrożenie, że i poziom piłkarski w tym państwie drastycznie spadnie. W końcu w bogatszym kraju może zabraknąć motywacji do codziennego biegania za futbolówką. Póki co wiele wskazuje na to, że taki proces ma tam miejsce. Brazylijczycy dawno nie sięgnęli po żadne trofeum, ale z osądami poczekajmy na Puchar Konfederacji (czerwiec 2013), a także upragniony Mundial 2014.
Brazylia spłodziła nam wszystkim wielu synów futbolu. Kanarki to też kolektywna drużyna, która niegdyś stworzyła dla całego świata coś, co teraz określamy mianem „futbolu totalnego”. To przecież „Canarinhos” jako pierwsi wszyscy na boisku bronili i wszyscy atakowali. Nadchodzący Mundial będzie już drugim rozgrywanym w kraju kawy. Pierwszy raz najlepsi zawodnicy świata zawitali do tego państwa Ameryki Południowej w 1950 roku. Wtedy gospodarze będąc faworytami okazali się bardzo gościnni. Udało im się dotrzeć do finału, ale tam przy dwustutysięcznej widowni (absolutny rekord wszechczasów!) na słynnej Maracanie ulegli 1:2 Urugwajowi. Za nieco ponad rok znów oczy całego świata skupią się na Maracanie. To właśnie w tej świątyni futbolu zabrzmi pierwszy, a także ostatni gwizdek sędziowski Mundialu 2014. A póki co kibicujmy wszystkim, którzy marzą o tym by w upragnionej Brazylii się znaleźć. Śledźmy eliminacje ściskając kciuki nie tylko za Biało-Czerwonych, bo przecież to walka o święto futbolu dla nas wszystkich, po prostu fanów piłki nożnej!
Autor: A. Góral